Będzie to opowieść o chwilach ulotnych, trudach samotnego macierzyństwa, przyjaźniach, frustracjach, miłościach, negatywnych emocjach, marzeniach, codziennych refleksjach , podróżach i wszystkim co warte opowiedzenia. Będzie czasem wesoło i niepoważnie a czasem smutno i nostalgicznie. Indżoj :)

czwartek, 13 grudnia 2012

Dziś nie podoba mi się..

Jak tu nie być przesądnym, no pytam się no jak!!?? Od samego początku wiedziałam!! Jeszcze zanim zerknęłam na kalendarz, jeszcze zanim bezwiednie podniosłam przemęczony  łeb z nad porannej poduszki, wiedziałam, że dzień jest pechowy! Wiedziałam, czułam, że pójdzie coś nie tak. No i jakże. Zaczęło się od tego, że po podniesieniu rolet oczom mym ukazało się niezmierzone pole białego paskudztwa. Tego przez co każde buty robią się przemakalne, tego co to zaraz zamieni się w błoto i tego co zwiastuje temperaturę  zachęcającą do szybkiego powrotu do ciepłego łóżka. Wszędzie pełno śniegu, na termometrze minus 10!!! Ale nic to! Stłamsiłam ukucie w sercu, spowodowane faktem, że do wiosny tak daleko i wzięłam się w garść. Za chwilę miało zepsuć mi już zepsuty humor 50-siąte przypomnienie z banku, w którym mam hipotekę, że mam zapłacić opłatę którą opłaciłam 3 lata temu.  Z racji, że mam wszystkie potwierdzenia wpłat i pilnuję ich jak oka w głowie, pomyślałam to na pewno znowu coś pomylili na pewno w końcu mój pan z Open F. to załatwi i ostatecznie będzie git. Absurdalność tej sytuacji sprawiła że mimo wszystko, mimo monitów i ponagleń uznałam, że nie mogę się tym aż tak przejmować. Zapomniałam jednak, że przecież żyję w kraju absurdu, że tutaj dopełnienie wszelkich starań by żyć dobrze i godnie, by spłacać, by wypełniać i dostarczać na czas, w wielu przypadkach nie ma znaczenia. Tak więc jadę sobie spokojnie komunikacją miejską i dostaje telefon z windykacji banku getin. Pani z którą rozmawiam już pewnie z 10 ty raz i która dostała potwierdzenia zapłaty, pyta czy to ja, ja mówię, że tak. „ proszę podać swoją datę urodzenia i hasło abonenckie celem weryfikacji” po pierwsze to ona do mnie dzwoni co to jest że ja mam jej coś podawać ale ok. ”Nie podam pani ponieważ nie mogę teraz rozmawiać gdyż jadę autobusem” odparłam „ Acha widzę , że odmawia Pani współpracy z bankiem jest Pani nieosiągalna, uchyla się Pani od płatności w takim razie wszczynam postępowanie samodzielnie bez informowania Pani, ponieważ nie chce pani rozmawiać jak pani powiedziała” w miedzy czasie ja próbuję tłumaczyć „nie po  prostu jadę wśród obcych ludzi i nie będe Pani podawać żadnych danych, może Pani zadzwonić później” oczywiście pani ani na chwilę nie przerywa monologu i zakańcza „rozmowa jest nagrywana mamy dowód że niema możliwości na uzyskanie od Pani wpłaty i wszczynamy postępowanie egzekucyjne.” Tu następuje rzucenie przez nią słuchawki bez cienia do widzenia  Kiedy tylko wysiadłam z autobusu popłakałam się. Robie wszystko żeby dopilnować płatności, właśnie dwa tygodnie temu nie przedłużono mi umowy w pracy, boje się że ledwo uda mi się związać koniec z końcem, na domiar złego i  mała i ja byłyśmy przez ostatnie 2 tygodnie chore co skutecznie uniemożliwiło mi szukanie pracy no i w dodatku idą święta a u nas znowu niebędzie normalnej choinki, iskrzących się lampek na płotku i drzewkach, ani fajnych prezentów ani świętego spokoju. Stojąc tak za przystankiem i ocierając zbyt intensywnie i nagle płynące łzy bezradności, w myślach  przetwarzałam dodatkowe powody dla których warto a nawet, ba, trzeba być smutnym. Moje dziecko ma już trzy lata a nadal jesteśmy same!! Same ze wszystkim począwszy od wstawania w nocy bo brzusio boli, po wybieranie sanek i  skończywszy na szarpaniu się z panią z windykacji. Same przy oglądaniu bajek i puszczaniu samochodów, same przy codziennych zakupach i problemach. Same przy pytaniu " Lita(Rita) taty niema?" Jakoś nagle bardzo poczułam się taka sama. Tak bardzo obciążona nadmiarem rzeczy które trzeba, fizycznie czułam ich ciężar na plecach. Pamiętam jak trzy lata temu wydawało mi się że jeżeli w przeciągu roku nie znajdę/ nie przytrafi się ktoś do pokochania, ktoś gotowy pokochać nas , to będzie trzeba się martwić. A tutaj stoję w tym pieprzonym śniegu, zaryczana, spłacająca sama kredyt hipoteczny, bez pracy, chora, bez rodziny i z przyjaciółmi oddalonymi o najmniej paręset kilometrów. Mam poczucie, że dałam ciała na całej linii, że już nie będzie dobrze, że odbiorą mi mieszkanie, że nie będziemy miały gdzie mieszkać, że już nigdy nie znajdę dobrej pracy, a depresja wróci jak bumerang i zaleje nas swoją nieprzeniknioną czernią. Zastanawiam się czy te dziunie z windykacji choć raz pomyślą jak ich chory, niewspółmierny telefon działa na ludzi.
Po chwili byłam wściekła. Jakim prawem ktoś może tak zastraszać drugiego człowieka, jakim  prawem ktoś tak bardzo narusza moją integralność w 30 sekundowej rozmowie? Czemu czuję się jak niesforny uczniak zamknięty w ciemnej piwnicy na 3 zdrowaśki? Nie chce tu być, nie chce mieć kredytu , nie chce być sama. I dotarło do mnie, że w sumie to coś wiem…Złożyłam skargę do KNF i banku, złożyłam reklamacje i dalej żyję w przeświadczeniu że przecież nie każą mi płacić czegoś co już zapłaciłam. Ale wiem że tak czy siak wyjeżdżam, sprzedaję mieszkanie i wyjeżdżam. Nie chcę żyć w takim kraju. W kraju gdzie prawo jest egzekwowane kiedy jesteś bogaty, duży i silny ( a i to nie zawsze). Powodów dla których Polska ulewa mi się już z pysia jest wiele. Może następnym razem je opiszę …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz