Będzie to opowieść o chwilach ulotnych, trudach samotnego macierzyństwa, przyjaźniach, frustracjach, miłościach, negatywnych emocjach, marzeniach, codziennych refleksjach , podróżach i wszystkim co warte opowiedzenia. Będzie czasem wesoło i niepoważnie a czasem smutno i nostalgicznie. Indżoj :)

środa, 27 marca 2013

rodzicielstwo- z przemocą czy bez?

Kiedyś sadzałam swoje dziecko na karne krzesełko, liczyłam do dziesięciu i egzekwowałam kary. Od jakiegoś roku jestem gorącym zwolennikiem tak zwanego "Porozumienia bez przemocy" (NVC). Początki były trudne. Madzia od której dowiedziałam się o takim sposobie komunikacji może zaświadczyć, iż moje reakcje na innowacyjne rozwiązania były wręcz agresywne. Miałam poczucie że wymyślili to ludzie niemający nic wspólnego z rzeczywistością, a już tym bardziej z rzeczywistością samotnej matki. W dużym skrócie jest to podejście pełne empatii do każdego zachowania dziecka, zgoda na wszelkie emocje również te negatywne, towarzyszenie przy nich oraz szanowanie i respektowanie potrzeb dziecka ale i swoich. (znawców nvc przepraszam jeśli coś przekręciłam ale sama jeszcze raczkuję w tym temacie) Mimo wszystko czytałam artykuły i komentowałam oburzona wiele postów. Kropla drążyła skałę i sama nawet nie wiem kiedy ( bardzo szybko) zobaczyłam logiczną spójność oraz emocjonalną zasadność Pbp. Tak więc z lepszym lub gorszym skutkiem prowadzę swoje dziecię według nvc. Dziś opiszę ten gorszy skutek.
Jest niedzielny poranek. Jesteśmy jak zwykle same w domu ( mieszkamy same), wstałyśmy w dobrych humorach, chwilę się poprzytulałyśmy,Rita poprosiła o włączenie bajki
-Ok zaraz włączę a ile chcesz oglądać? tylko nie więcej niż 5
-Toooo siedem-powiedziała z uśmieszkiem próbując swego uroku
-Rituś siedem to więcej niż pięć a ma być mniej
-To dobla to cztely
-Ok.Zanim włączę powiedz mi tylko co byś zjadła na śniadanko? Ja mam ochotę na jajecznicę z cukinią i szyneczką a Ty? Jak będziesz oglądać zrobię szybko śniadanko i później razem zjemy
-tak jajecnica z cukinią!
Zabrałam się do przyrządzenia śniadania, wszystko przemyślałam i przygotowałam tak aby na pewno zjeść spokojnie ciepłą jajecznicę z podpieczonymi tostami i gorącą kawką. Krojąc w drobne kawałeczki szyneczkę ubierałam w falbanki wizję spokojnego śniadania z uśmiechniętym dzieckiem jedzącym wszystko ze smakiem. Oczyma wyobraźni widziałam siebie -zrelaksowana, czerpiącą radość z ulotnej chwili, z filiżanką ogrzewającego dłonie napoju. Pokroiłam cebulkę, cukinie, pieczarki, wymieszałam jajka w kubeczku z przyprawami. Przed wlaniem jajek poszłam do pokoju aby powiedzieć, że już wszystko prawie gotowe i że chcę żeby umyła rączki bo siadamy.
-Nieee teraz oglądam!! -moje przez dłuższą chwilę ignorowane dziecko chciało być zauważone a ja dalej swoje
-Wiem kochanie ale mówiłam Ci że jak tylko zrobię śniadanie to przerwiesz oglądanie na chwilkę i po śniadanku sobie dokończysz
-Ale ja chcę teraz!!
Słysząc skwierczące, zaraz przypalające się pieczarki z cebulką i pamiętając o konieczności empatii- chciałaś jeszcze pooglądać, nie wiedziałaś, że tak szybko będziemy siadać do śniadanka? Podoba ci się ta bajka i chciałaś żebym to wiedziała?
Rita z buzią w podkówkę i prawie łezkami w oczach-mh
-Czy jeśli będziesz miała jeszcze minutkę to będzie ok ?
-Tak-odparła Rita wyraźnie zadowolona
Pobiegłam do przypalającego się śniadania ratując je w ostatniej chwili, chwaląc siebie w duchu za bycie rozumiejącym potrzeby mojego dziecka rodzicem. Dolałam sobie gorącego mleka do kawy a Ritusi ciepłej wody do soku, dodałam jajka na patelnie i położyłam serek na kanapeczki ułożone na ulubionym talerzyku mojego dziecka.
-Rita minuta minęła choć myć rączki - zawołałam
...I od początku
-Ale jeszcze chwilę!!
- ustaliłyśmy że za minutę, jest "za minutę"- chcę żebyś umyła rączki i usiadła ze mną do śniadania
- Ale ja nie lubie śniadania!!!!
-Przed chwilą się cieszyłaś że zjesz jajecznicę z cukinią, przecież lubisz to danie
-Tak ale nie dzisiaj!
Poczułam jak trafia mnie szlak, powiedziałam jednak- Idę wyłożyć jajecznice na talerze ponieważ już ją zrobiłam chciałabym żebyś w tym czasie poszła do łazienki umyć ręce.
Wyłożyłam na przystrojone sałatką i ogórkami piękne talerze jajecznicę gotową do jedzenia. Poszłam i wzięłam na ręce trochę protestującą Ritę, z coraz trudniej skrywaną irytacją zaczęłam tłumaczyć
-Wiesz bardzo mam ochotę już zjeść śniadanie cieszyłam się że spędzimy chwilę razem i będzie miło, zrobiłam to co obie lubimy, nie zjem tego sama jeśli tego nie zjesz będę musiała to wyrzucić a wiesz, że nie jest to w porządku.  Jeżeli mówisz że chcesz coś zjeść to przynajmniej to spróbuj, chciałam Ci sprawić przyjemność robiąc właśnie to na śniadanie.
Kiedy weszłam z powrotem do kuchni jajecznica oczywiście już niebyła gorąca, ani moja kawa również co dodatkowo mnie zirytowało.
-Mamo pobaw ze mną!!
Matko zaraz ją zatłukę czy mówię nie po polsku, że teraz chce zjeść, rzesz jasna cholera!!!?- Koteczku bardzo chętnie się z Tobą pobawię po śniadaniu teraz chce zjeść-słowa koteczku użyłam jak się okazuje w nieodpowiednim momencie gdyż moje dziecko jak na komendę zaczęło chodzić na czworakach miałcząc i mówiąc-jestem kotem, jestem kotem!
-Rita! no przecież zobacz przed chwilą umyłyśmy ręce, a Ty chodzisz nimi teraz po podłodze, musimy umyć je jeszcze raz i jajecznica już zupełnie ostygnie
-nie chce jajecznicy!
Na te słowa poczułam jak zalewa mnie fala wściekłości a przez głowę przewalały się typowe dla takiej sytuacji myśli-zapalniki "co za niewdzięczny bachor" etc
Wzięłam małą na ręce, postawiłam na stołku w kuchni i umyłam dość oschle jej rączki bez słowa zaciskając swoje usta ze złości.
-Teraz siadaj i spróbuj, chociaż i tak już jest pewnie zimna przez twoje grymasy- powiedziałam spokojnie ale przez zaciśnięte zęby.
-Ale ja chcę jeść w pokoju przed telewizorem
Już nie dając rady się powstrzymać myśląc, że zaraz dokonam rękoczynu na swoim ukochanym dziecku, drąc się już w niebo głosy -Proszę bardzo idź sobie jedz gdzie chcesz, ale masz to zjeść chodź byś siedziała do wieczora, dość mam twojego przekomarzania się, mogło być tak miło po co to psujesz!!?- zaniosłam jej talerz do pokoju podczas kiedy Rita przerażona, gotowa zrobić wszystko co jej powiem mówiła cichutko - Nie wiem.
Wróciłam po małą, zaprowadziłam gniewnie do pokoju ciągnąc mocno za rączkę, sadzając nerwowo i równie mocno na foteliku mówiąc- Boże jaka jestem wściekła, przegięłaś, nie chce słyszeć stąd ani słowa, słyszysz!!!?
Usiadłam w kuchni. Jajecznica była zimna, kawa również, tosty wyschłe i zimne. Wściekłość buzowała we mnie coraz mocniej. W końcu zaczęły płynąć mi łzy. Do jasnej cholery chciałam zjeść tylko spokojnie śniadanie, taka prosta trywialna czynność, taka potrzebna codzienna czynność. Tak potrzebowałam spokojnego poranka, radosnego, z moim dzieckiem ciesząc się z jej obecności, afirmując pozytywnie swoje trudne macierzyństwo! A tu znowu zong. Znowu okazało się że jedyne co mi pozostało to pogodzić się z zimną jajecznicą!!! Oczywiście mogłam pozwolić dziecku na to co miało ochotę robić i sama zjeść spokojnie śniadanie jej dając później, mogłam przytulić ją i pozwolić poudawać kotka, mogłam cieszyć się również z tamtych chwil ale było już za późno. Nie wkurza mnie każda zimna jajecznica, czy każda sytuacja wymykająca się spod kontroli, ale pewnie każdy rodzić przyzna, że są takie sytuacje które po prostu potrzebujemy, żeby były tak jak chcemy. Jasne, że mi głupio, jak mogłam tak się wydrzeć na swoje dziecko, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że było to raczej efektem opanowania sie niż puszczenia wodzy gniewu. Płacząc podgrzałam swoją jajecznicę, włożyłam kawę do mikrofali. Zjadłam odgrzewane śniadanie uspokoiwszy się nieco. Weszłam do pokoju gdzie cichutko popłakując bez łez Rita kończyła swoje śniadanie.
-Chciałabym z Tobą porozmawiać, masz ochotę mnie wysłuchać?-zapytałam
-Tak- powiedziała Ritka ocierając nieistniejącą łzę rękawem
-Przykro mi z powodu tej sytuacji-Rita zaczęła płakać-Tobie też jest przykro?
-mhy
-nie lubisz kiedy tak krzyczę i szarpię Cię za rączkę prawda?
-Nie-odparła płacząc
- Ja też nie lubię tak robić, przepraszam że tak się zachowałam, to nie było w porządku.-przytulałyśmy się przez chwilę płacząc obie
-Wiesz chce Ci powiedzieć że kiedy tak sie ze mną przekomarzasz zupełnie nie wiem co robić, kiedy następnym razem będę Cię o coś prosiła i mówiła że to ważne zrób to dobrze, czasem trudno jest coś wyjaśnić od razu wiesz? Ja postaram się bardziej słyszeć że czegoś niechcesz i rozumieć czego potrzebujesz. I jak smakowała Ci ta jajecznica
-Nie, była zimna
-Widzisz zależało mi na tym żebyśmy zjadły ciepłą wtedy byłaby smaczna, ale mimo to nie powinnam na Ciebie tak krzyczeć. Przykro mi że to zrobiłam.
-Już dobrze mamusiu- powiedziało moje empatyczne bardziej niż ja dziecko gładząc mnie po ramieniu....

7 komentarzy:

  1. Asiu, fajnie jak opisujesz, i jak bardzo Cię rozumiem! Od końca lutego chodzę na warsztaty "Szkoła dla rodziców", na podstawie książki "Jak mówić, żeby dziecko słuchało, jak słuchać, żeby mówiło", i właśnie też uczę się tego, co praktykujesz.
    Świętnie to wprowadzasz w życie. Jestem całym sercem za tym, żeby życie z dzieckiem nie było ciągłą walką, a było normalnym życiem z równoprawnym bliskim człowiekiem. Z resztą, wszystko, czego uczą mi te warsztaty, przekładam również i na relację z Piotrkiem.
    Pozdrawiamy Cię ciepło i życzę głębokiego przeżycia Triduum Paschalnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana fajnie Cię tu widzieć zachęcam do dołączenia,miło jest widzieć jakiś komentarz widzę że też masz bloga, polecam Ci książkę "Twoja kompetentna rodzina" i w ogóle Juula, to tak jakby krok dalej po tej książce o której piszesz. Szkoda że jesteście tak daleko..może byśmy czasem pogadały choćby przez tel.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemoc czy nie przemoc... dziecko potrzebuje zasad, jasnych, wyraźnych, zawsze takich samych: rano je się śniadanie. Śniadanie je się przy stole, nie przed telewizorem. Przed jedzeniem myje się ręce. To nie przemoc, to normalne zasady funkcjonowania normalnego domu. Najgorsze, jak z takich podstawowych rzeczy zaczyna się robić przemiot negocjacji, emocjonalnych napięć, jak się prosi dziecko, żeby przestrzegało zasad, bo to mamie zrobi przyjemność. Dziecko nie służy do robienia mamie przyjemności, ono po prostu mieszka w domu, w którym są zasady, proste, jasne i których się przestrzega. To wszystko nie wyklucza empatii, traktowania dziecka z szacunkiem należnym każdemu człowiekowi, brania pod uwagę jego uczuć. Jednak to rodzice są rodzicami i to oni ustalają reguły. Bo jeśli rodzice nie potrafią wejść w rolę dorosłych, to skąd dziecko będzie wiedzieć jak być dzieckiem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy rozumiem że przyszedłeś tu aby pouczać, a to nie ta przestrzeń. Być może w Twoim domu jest tak jak piszesz, być może chcesz aby każdy miał taki "normalny dom z zasadami", ale domy są różne, a zasady powinny być dostosowane do domowników tych konkretnych domów. Do wszystkich domowników tych małych również. Polecam Juula bardzo. On właśnie pisze o tym jak dzieci co dzień nas czegoś uczą, dziś miałam taki przypadek, powiedziałam właśnie mimo chodem już nie chcąc się przekomarzać "to jest mój dom ja tu ustalam zasady"! Usłyszałam na to bardzo stanowczo od mojego kompetentnego dziecka które od nikogo nie musi się uczyć jak być dzieckiem "mój też, zasady też są moje" . To chyba najlepsza klamra to tonu Twojej wypowiedzi. Mogłam jedynie powiedzieć tak masz racje na to mądre zdanie, no albo udawać że tak nie jest w obawie przed strata władzy w systemie autorytarnym. Dzieci wystarczy słuchać uważnie, moja córka uczy mnie wiele od kiedy chcę zwracać uwagę na to co chce mi przekazać. Od kiedy zasady są nie po to aby były ale aby nam służyły, nie po to aby pokazać kto tu decyduje i na co pozwala ale aby chronić bezpieczeństwo i przestrzeń każdego z nas. Problemem nie był telewizor w opisanym przypadku, większość na szczęście dobrze to zrozumiała..

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodam tylko że jakoś dziwnie tego typu komentarze na różnych blogach zawsze piszą anonimowi..

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo popieram Twoją odpowiedź, aczkolwiek każdy ma prawo mieć własną opinię i własny sposób na rodzicielstwo.
    Juula mam i już czytałam, teraz pochłania mnie "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein i bardzo też polecam ją. Nie oczekiwałam, że będzie taka fajna ta książka.
    Coś nie przyszło mi żadnej informacji o Twojej odpowiedzi, dlatego dopiero teraz weszłam i przeczytałam Twoją odpowiedź.
    Mam nadzieję, że uda mi się przyjechać do Kr na początek maja. Mam wielką nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. właśnie też czytam :), polecam Ci też to o złości jest genialna (pełny tytuł obok). Jasne że każdy ma prawo do swojego zdania, to co mnie jednak uderzyło to sposób jego wypowiadania autorytatywny ton i właśnie narzucanie. A subskrybowałaś?

    OdpowiedzUsuń